Czyste, błękitne niebo, z którego słońce rozgrzewa powietrze do temperatury 35 stopni Celsjusza, w ciągu 15 minut zasnuwają ciemne, burzowe chmury. Patrzymy na nie z obawą i zaczynamy przygotowania jak do sztormu. Na deptak spada 5 kropli, po czym chmurzyska rozrywane są przez promienie, które smażące nas dalej, bezdusznie, do końca dnia.
Niestety, nie wykształciliśmy szóstego zmysłu jakim podobno dysponują górale: nie potrafimy przewidywać zmian aury po zerknięciu w niebo i wciągnięciu w nozdrza haustu bieszczadzkiego powietrza. Wystarcza nam jedna prawda: pogoda w Bieszczadach jest zawsze, a do tego, jaka jest, nie należy się zbytnio przywiązywać. Rozumiemy jednak, że może być to kwestia istotna dla naszych gości, chcących w czasie krótkiego urlopu cieszyć się wędrówkami niekoniecznie połączonymi z prysznicem i kąpielami błotnymi. Dlatego my, przebywający nad Soliną przez cały sezon od 8 lat, chętnie podzielimy się naszymi solińsko-deptakowymi doświadczeniami i obserwacjami zmagań z pogodą.
Deszczowe duszki
W Bieszczadach, jak w życiu, jak coś może pójść źle, to… czasami idzie źle. Sprawdza się to szczególnie gdy malownicze plany pieszych wycieczek po dzikich szlakach druzgocze jedno z najskuteczniejszych pogodowych narzędzi perswazji: deszcz. Siedzenie w schronisku miewa swoje jasne strony, jednak urlop nie jest z gumy. Wówczas soliński deptak nawiedzają kolorowe duszki…
Szeleszcząc i chlupocząc przemoczonymi butami, dzielnie przemierzają deptak, nie zrażając się śmietaną cieknącą z gofrów w strugach deszczu. I nie szkodzi, że te foliowe płaszczyki, które kupić można na każdym stoisku, to symptom ich nadmiernej wiary w bezchmurne niebo: ci bardzie przezorni chodzą pod parasolkami. I nie szkodzi, że z rozmiarami owych przeciwdeszczowych strojów różnie bywa, a czasami ubrany tak człowiek nawet własnych rąk w nich nie potrafi znaleźć. Ich widok niezmiennie budzi w nas podziw i wprawia w dobry nastrój nawet w najbardziej pochmurne dni. Kochamy was bardziej od parasolkowych chlapaczy na ladę!
Obserwowaliśmy także mniej konwencjonalne sposoby radzenia sobie w deszczową pogodę. Za szczególnie interesujące uznajemy zaimprowizowane z torebek foliowych czapeczki, z jakichś powodów preferowane przez kuracjuszki sanatorium, a także chowanie się pod sprzętem plażowym takim jak ręczniki, koce czy dmuchane materace.
Garderoba pod ladą
O zmaganiach z pogodą świadczy najlepiej nasza własna, deptakową moda, czerpiąca inspirację zarówno z Karaibów jak z Arktyki. Przewiduje ona stroje na różne okazje, jednak nie zawsze nadające się na wybieg…
Grube swetry i zimowe kurtki obowiązują przez cały rok. Im więcej na sobie, tym lepiej: dążymy do doskonałego kształtu kuli. Twórczo wykorzystujemy także pościel: krzykiem mody są koce i kocyki. Powraca moda na poduszki, szczególnie na krzesłach. Te zazwyczaj przykrywamy polarami, które są o tyle uniwersalne, że mogą być noszone na sobie, w dbałości o nerki w pasie, a także dla komfortu kładzione na kolanach.
W słoneczne dni ulegamy roz-strojeniu i przyjmujemy strategię odsłaniania ciała mającą zapewnić uzyskanie równomiernej opalenizny, co nie jest takie proste, gdy cały dzień siedzi się bokiem do słońca.
Obuwie jest mniej zobowiązujące, liczy się wygoda. W dobrze zaopatrzonej garderobie znajdziemy: sandały, kalosze, buty zakryte lżejsze i ocieplane. Szpilki na niedzielę. Absolutnie niezastąpione są rękawiczki, kompromisowo, dla szybszego wydawania reszty - bez palców.
Jednak zdarza się, że nawet najbardziej doświadczeni przez bieszczadzką aurę, czasami są zaskakiwani. Dlatego nie powinny dziwić także takie ekstrawagancje jak połączenie zaimprowizowanych z bandan onucy z japonkami. Stopy ma się tylko jedne, a że się je ma, to marzną.
Pogodo, why…? Because I can!
Deptakowa moda może nie inspiruje się najnowszymi trendami, jest bowiem wynikiem walki o przetrwanie z kapryśną bieszczadzką aurą. Kapryśną, ale nie bez uzasadnienia.
Dlatego telewizyjnym prognozom nie zawsze można wierzyć i chyba należałoby wziąć przykład z mody deptakowej: przygotować się na każdą pogodę. A może jednak czasem warto dać się zaskoczyć…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz