wtorek, 24 lipca 2012

Tama, molo, taras widokowy, czyli o atrakcjach w Solinie

Co czyni małą podkarpacką wieś, zamieszkiwaną przez góra 200 osób, jednym z głównych punktów na turystycznej mapie Bieszczadów?

Odpowiedź tylko pozornie jest oczywista. Prowadząc Galerię Potoki na deptaku, wiodącym wprost do jednej z największych atrakcji w Bieszczadach, codziennie pytani jesteśmy o drogę do... No właśnie, dokąd? Kreatywność zagubionych turystów wzrasta wraz z rozproszeniem związanym z nadmiarem kolorowych stoisk, wzmacnianym przez coraz powszechniejszy syndrom "odpoczywaj szybciej".

Idziemy na tamę!

Tama to najczęstsze określenie doprowadzające do pasji bardziej wyczulonych na język. Krótkie i mało wymagające rozpoznanie w sieci rozwiewa wszelkie wątpliwości. 
(...) określenie "tama" w przypadku "zapory wodnej" jest niewłaściwe wg słownika hydrotechnicznego(...). Jest to popularny błąd językowy. (wikipedia)
Ponieważ określenie to stosowane jest powszechnie w języku mówionym, a zdarza się, że i w oficjalnych formach pisanych, w Encyklopedii PWN już możemy przeczytać, że zapora to potocznie tamaNa tym jednak nie koniec, ponieważ pomieszanie pojęć w dziedzinie budownictwa sięga dalej. 


Taras widokowy czy most?

Po prawej lśniąca, delikatnie falująca tafla Zalewu Solińskiego, po której suną bielące się w słońcu żaglówki. W dole ławice wyrośniętych ryb, chętnie dokarmianych hamburgerami, goframi i słodkimi rożkami.
Po lewej zapierający dech w piersiach widok na znajdujące się ponad 80 metrów niżej budynki Zespołu Elektrowni Wodnych. Ponad nimi soczystozielone bieszczadzkie wzgórza oraz bóbrczański kamieniołom. Ah! Rzeczywiście! Pomysł, żeby nasza zapora stała się, obok tego we Wrocławiu, drugim "najbliższym czynny tarasem widokowym dla odprowadzających" zdaje się być dobrze umotywowany.
Co jednak powiedzieć, gdy zabłąkani turyści chcą iść na most? Ten między dwoma "pasażami", oczywiście w celach zakupowych. Cóż, lepsze to, niż budowanie mostu wzdłuż rzeki: nasz przynajmniej jest w poprzek.

Gdańsk czy Zakopane?

Wprawieni w podróżach po kraju rodacy często porównują miejsce swojego pobytu z miejscami, które już odwiedzali. Tak więc Jezioro Solińskie poetycko określane jest "bieszczadzkim morzem", a jak morze, to i molo. I to jakie okazałe, zbudowane z 760 000 m3 betonu! Ciągnące się przez 664,8 m w głąb... (lądu?) jest dłuższe nawet niż to sopockie.
Droga na "molo" prowadzi prosto solińskimi Krupówkami. To właśnie tu mieści się nasza Galeria.  Skojarzenia z Pomorzem albo Zakopanem uznać chyba należy za komplement: Solina to i woda, i góry, czyli wszystko, co najlepsze.
Tacy jesteśmy ogólnopolsko atrakcyjni.

Jeśli mielibyśmy być precyzyjni, należałoby powiedzieć, że jedną z największych atrakcji w Bieszczadach jest solińska betonowa budowla hydrotechniczna przegradzająca dolinę rzeki San, poprzez spiętrzenie wód powodująca powstanie sztucznego zbiornika wodnego.
Niestety, nie brzmi to zachęcająco. 
Z kolei zapora, jak się okazuje, to określenie zbyt konwencjonalne. Na szczęście na urlopie można puścić wodze kreatywności i formułować nazwy, dostarczające wrażeń także nam, którzy na nadmorskich Krupówkach spędzają wakacje, często nie mając czasu, żeby przejść się po moście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz